Miłość wymaga odwagi, by pójść na całość

spotkanie czwarte, cykl II

Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę.” On Mu rzekł: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości.” Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną.” Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

(Mk 10, 17-22)

Czy wezwanie Chrystusa skierowane do ewangelicznego młodzieńca, aby radykalnie poszedł za Nim – dotyczy także małżonków i rodzin?

Słowo radykalizm pochodzi od łacińskiego radix, czyli korzeń. Wiara radykalna to taka, która zgodnie z nauczaniem św. Pawła opiera się na Chrystusie-korzeniu. Chrześcijanin z jednej strony ma rodzinę, pracuje, interesuje się nowoczesnością, wie, co się wokół niego dzieje, a z drugiej strony jest ponad tym wszystkim. Trzeba wkorzenić się w Chrystusa. I to jest radykalizm wiary .

Przeciwieństwem radykalizmu jest kompromis: kompromis w pragnieniach, w postawie, w modlitwie. Bóg jest maksymalistą, On chce dać nam wszystko, ale my ciągle niewiele chcemy i prosimy o zbyt mało. Ciągle nie szukamy tego, co najważniejsze, co byłoby realizacją celu naszego życia – by Chrystus mógł w nas w pełni żyć i królować. Jest to grzech zaniedbania, opuszczenia Chrystusa, gdy zostawiamy Go, dajemy Mu tylko jakiś mały kącik w naszym sercu. To jest ten brak radykalizmu, gdy Chrystus ciągle nie jest dla nas najwyższą wartością, że nie jest wszystkim.

Czy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo krępujemy Bogu ręce, kiedy prosimy o niewiele i zadowalamy się kompromisem? Z upływem lat często zapominamy o ideałach, które towarzyszyły nam, gdy staliśmy przed ołtarzem. Wystarcza nam, aby żyć wygodnie i bezkonfliktowo poukładać rodzinne relacje. Jednak Bóg domaga się radykalizmu w naszych prośbach. Może ich nie wysłuchać, ponieważ o „zbyt mało” prosimy. Jeżeli wysłuchanie prośby o mieszkanie, o zdrowie, o pracę sprawiłoby, że Bóg stałby się potem niepotrzebny, jeżeli nie pomogłoby człowiekowi w pójściu do końca za Panem, to Bóg takiej prośby może nie chcieć spełnić. Pan Bóg jest szalony, On chce dać nam wszystko, chce dać nam Królestwo, a my chcąc tak mało, uniemożliwiamy Mu to.

Bóg nieustannie pragnie dawać nam całą pełnię miłości, którą zamierzył powołując nas do małżeństwa. Ma ona swoje źródło w miłości ukrzyżowanego Chrystusa do Kościoła, Jego Oblubienicy. Zatem małżeński radykalizm wiary wymaga zgody na podjęcie wobec żony, męża, dzieci miłości ofiarnej na wzór Chrystusa. W życiu rodzinnym często trzeba zrezygnować ze swoich upodobań, pragnień, planów. Jak wiele każdy z nas musi „opuścić” i „sprzedać”. Radykalizmem może być decyzja na przyjęcie kolejnego dziecka, wytrwała walka o świętość dzieci już dorastających, walka o świętość współmałżonka, zgoda na niełatwą wolę Bożą. Często wymaga to rezygnacji z własnych wizji i oczekiwań, wygody i „świętego spokoju”, wymaga obumierania egoizmu.

Jeśli w relacji z drugim człowiekiem szukamy siebie, wówczas nie możemy mówić, że wybraliśmy Chrystusa i poszliśmy za Nim. Powołani do miłości odchodzimy smutni, jak bogaty młodzieniec. Do miłości dochodzi się bowiem przez „zapomnienie o sobie samym i nie szukanie siebie w niczym”, jak pisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Abyśmy rzeczywiście mogli wyrzec się siebie i zapomnieć o sobie, starajmy się dostrzegać w drugim człowieku Chrystusa. Przecież jest on świątynią Boga – w nim mieszka Chrystus, który dla nas ma rysy twarzy tego człowieka. Jeśli robimy coś dla Jezusa o tych rysach twarzy, wówczas łatwiej nam zapomnieć o sobie . Ewangeliczne szaleństwo polega na tym, że my oddajemy Bogu wszystko, co nasze, a On daje nam w zamian wszystko swoje. My oddajemy nasze marne wszystko, a On nam daje swoje cudowne wszystko, swoje Boże wszystko.

Do przyjęcia postawy miłości ofiarnej brakuje nam zwykle wewnętrznej mocy. Obawiamy się, że żyjąc w ten sposób moglibyśmy doznać jakiegoś uszczerbku, że zginęlibyśmy wykorzystani przez bliźnich i umęczeni ponad miarę. Aby naprawdę kochać zapominając o sobie, powinniśmy na co dzień żyć Eucharystią. Eucharystia utrwala Ofiarę Krzyża, jest objawieniem nieskończonej miłości Boga ku nam, jest całkowitym darem Chrystusa i Jego nieustanną, rzeczywistą obecnością w Kościele. Chrystus Eucharystyczny sprawi, że będziemy chcieli odpowiadać na Jego pragnienia i dostrzec Go w drugim człowieku; zapragniemy służyć bliźnim bez względu na to, czy są oni dobrzy czy źli.

Wzorem radykalizmu wiary jest dla nas Maryja. Ona naprawdę oddała Panu wszystko i poszła za Nim do końca . Maryja jest służebnicą Pańską (Łk 1, 38) – tą, która służy Bogu w każdej chwili życia, służy Mu bezpośrednio w Chrystusie Panu oraz w każdym człowieku, którego jako Matka prowadzi do zbawienia . Gdy przychodzą trudne sytuacje, nie dogadujemy się w małżeństwie i oddalamy się od siebie, gdy do tego dochodzą kłopoty z dziećmi, uciekajmy się do Matki Bożej. Ufajmy, że Ona udzieli nam swej postawy służby i uratuje naszą rodzinę. Prośmy również o pomoc św. Józefa, który już na początku swojej drogi małżeńskiej został wezwany, by wszystko zostawić dla Chrystusa i Maryi.

Świadectwo nr 1

Jak tylko pamiętam, zawsze byłam blisko Boga. Pan sam zresztą tak prowadził mnie przez życie, że „nie pozwolił”, abym się oddaliła. W domu mama pilnowała i sprawdzała, czy praktyki religijne są dobrze wypełniane. Swoją postawą wskazywała, że Bóg jest jedynym oparciem i jedyną pomocą w trudnościach, którymi przepełnione było jej życie. Kiedy opuściłam dom rodzinny, spotykałam wielu wspaniałych ludzi, prawdziwych świadków wiary. Zachwycali postawą, umiłowaniem Boga. Czułam się kochana i wydawało mi się, że nie potrzebuję nawrócenia, bo nie odeszłam od Boga, nie przeżywałam tzw. „kryzysów wiary”, nie buntowałam się, choć wielu rzeczy jeszcze nie rozumiałam.
Kiedy jednak przyszły pierwsze trudności w naszym małżeństwie, niezrozumienie, różnice zdań, czasem milczenie i brak otwartego dialogu, kiedy pojawiły się dzieci, a z nimi potrzeba zaparcia się siebie i ofiary z własnych planów, odpoczynku i spokoju, niepostrzeżenie wkradł się smutek. Wydawało mi się, że w tej sytuacji nie jest możliwe budowanie relacji z Panem Bogiem. Muszę najpierw sama poukładać swoje sprawy, rozwiązać piętrzące się trudności, a potem przyjść do Jezusa. Szybko okazało się, że może to nigdy nie nastąpić. Niedzielna Msza święta i krótka wieczorna modlitwa to było wszystko, co ofiarowywałam Bogu, bo na nic więcej nie starczało czasu. Ale Pan Jezus w Swoim Miłosierdziu dał pomoc. Zostaliśmy zaproszeni na spotkania Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Mogłam korzystać z pomocy kierownika duchowego. Już na pierwszym spotkaniu z nim, usłyszałam przedziwną receptę na moje problemy: „albo przylgnę do Jezusa, albo zniszczy mnie nerwica”. Potrzebuję nawrócenia!
Patrząc na swoje życie, nie miałam co do tego już wątpliwości. Trudno było opanować smutek, ciągły pośpiech, zniechęcenie, złość, szukanie winy we współmałżonku. Gdy uczestniczyłam w spotkaniach, słuchałam konferencji i świadectw innych osób, otwierały mi się oczy. Dotarło do mnie, że Pan Jezus jest obecny w trudnościach, wydarzeniach, których się nie spodziewałam, że daje siłę, aby pokonać zniechęcenie i mój upór. Nie jestem sama, jest z nami Jezus w sakramencie małżeństwa i bardzo chce nam pomóc. Daje nam też Maryję, która jak Matka o wszystko się troszczy. Rozpoczęła się moja nauka szukania i odkrywania obecności Boga w codziennym życiu i proces nawracania się, który trwa do dzisiaj.

– Elżbieta

Jeśli chcesz, skorzystaj z pytań:

  1. Poprzez jakie wydarzenia odkryłeś, że powołanie do ofiarnej miłości jest twoim największym skarbem?
  2. Co jeszcze zatrzymuje Cię, aby pójść do końca za Jezusem w miłości małżeńskiej i rodzinnej?
  3. W jaki sposób czerpiesz moc do miłości bliźniego z Eucharystii?
Propozycja 1

Przeczytajcie fragment pism Alicji Lenczewskiej i zastanówcie się, w jaki sposób Bóg poprzez ostatnie wydarzenia zachęcał was do radykalizmu miłości. Podziękujcie Mu za Jego obecność przy was. Może to być taki domowy wieczór uwielbienia z modlitwą spontaniczną i pieśniami dziękczynienia:

Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj wszystko, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną!

Nie odnosi się to tylko do wymiaru materialnego, jak powszechnie jest rozumiane. Rozdaj wszystko, co otrzymałaś od Ojca obficiej niż inni. Rozdaj tym, którzy pod tym względem są ubożsi od ciebie. Daj więc swoje siły tym, którzy są słabi, swój czas tym, którzy mają nadmiar obowiązków. Daj mądrość, jaka została ci udzielona tym, którzy otrzymali jej mniej. Daj pokój jaki na ciebie spływa tym, którzy nie posiadają go tyle, co ty. Rozdawaj nieustannie te wszystkie dary dobroci Ojca, jakimi w obfitości obdarza Cię każdego dnia. Nade wszystko wiarę, nadzieję, miłość. Dzieląc się tym z ubogimi, będziesz doskonałym świadkiem Moim. Dziel się zatem pokorą z pysznymi. Łagodnością z brutalnymi. Cierpliwością z agresywnymi, radością ze smutnymi. Obdarzaj ubogich, którym najbardziej brakuje Boga, a ty im Go możesz dać. Ja jestem największym twoim bogactwem – rozdawaj więc, dziel się Mną. Ubogacaj każdego wszystkimi sposobami, jakie są w zasięgu twoich możliwości. A wiele możliwości masz! Masz serce, które może kochać, umysł, który może wysyłać życzliwe myśli, usta do przekazywania pocieszeń, dłonie, by nieść łagodność i pomoc, oczy, by rozdawać pokój i radość.

Propozycja 2

Wybierzcie się na wspólną adorację Najświętszego Sakramentu. Proście za siebie nawzajem i za wasze dzieci, aby ofiarna miłość Chrystusa przeniknęła wasze małżeństwo i rodzinę.

  1. Ks. Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze, część II, rozdział 1, 7. Nawrócenie ku radykalizmowi.
nigdy nie jesteśmy sami

Spotkania cykl I

Wierzyć, aby wzrastać razem w miłości

Przepis na szczęście

Spotkania cykl II

Wzrastać razem przez życiowe próby