Kto ufa Miłości, zawsze będzie bezpieczny

spotkanie trzecie, cykl I

Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz.
Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie.

Mk 12, 41-44

Twoje oparcie się na Bogu jako zawierzenie nie będzie w pełni czyste, jeżeli nie przyjmie formy zdania się na Boga. Może bowiem być tak, że zawierzysz Mu, licząc że On zrealizuje twoją wolę. Panie Boże, zawierzam Ci, bądź wola moja – jest to przecież ciągle szukanie siebie. Oparcie się na Bogu musi stać się zdaniem się na Niego. – Panie, niech będzie tak, jak Ty chcesz, ponieważ Ty kochasz mnie i wiesz najlepiej, co jest mi potrzebne, i co potrzebne jest tym, których kocham, za których się modlę. W życiu wewnętrznym i w naszym dążeniu do Boga zawierzenie ma stawać się całkowitym zdaniem się na Pana. Dopiero zdanie się na Boga rodzi wewnętrzny pokój człowieka . Nie ma innej drogi do pokoju jak tylko pełne zdanie się na Jego wolę, to znaczy na Jego miłość.
Przykładem całkowitego zawierzenia Bogu jest św. Rodzina. Z pewnością Maryja i św. Józef w obliczu zagrożenia życia Jezusa, w chwili kiedy musieli w nocy uciekać do Egiptu, zachowali wewnętrzny pokój, wynikający z całkowitego zdania się na Boga i podporządkowania się Jego woli. Sytuacja jakiej doświadczyli Maryja i św. Józef uczy nas właściwej relacji pomiędzy małżonkami a Bogiem – oboje opierali się przede wszystkim na Bogu. Czynili to również we wszystkich wcześniejszych i późniejszych sytuacjach i wydarzeniach w ich małżeństwie.
Jednak najczęściej dla nas – osób żyjących w małżeństwie – ostatecznym oparciem psychicznym zwykle wydaje się być małżonek. Jest czymś naturalnym, że już w okresie poszukiwań bliskiej osoby, młodym ludziom – świadomie czy nieświadomie – zależy na spotkaniu kogoś, na kim mogliby się oprzeć. I choć mężczyźni i kobiety odmiennie rozumieją to oparcie, jednak poszukują go z podobną gorliwością. Tymczasem ostateczne, niezawodne i rzeczywiste oparcie można znaleźć tylko w Bogu. Zwykle jednak idzie to w parze z trudnym doświadczeniem tracenia małżeńskich oparć i rozwiewania się nierealnych marzeń. Wtedy nieoceniona jest pomoc doświadczonego spowiednika. Dzięki niej mąż i żona mogą zrozumieć, że w sakramencie małżeństwa dwoje mają stanowić jedno, aby na tej drodze dojść do zjednoczenia z Chrystusem, w którym każde z nich ma odnaleźć pełnię nieskończonej i wiecznej Miłości. Każde z nich na drodze małżeńskiej wspólnoty sakramentalnej ma więc w pewnym sensie poślubić Boga, a całe życie małżeńskie i rodzinne do tego prowadzi i przygotowuje . Głębsze poznanie Bożej Miłości będzie rodziło wdzięczność za dar rodzicielstwa i małżeńskiej miłości, będzie oczyszczało z egoizmu i przybliżało małżonków do siebie. Zakochanie się w Bogu pogłębi i umocni duchową jedność małżonków opartą na Jego miłości.
Droga do zjednoczenia z Chrystusem wymaga od nas zaangażowania i wysiłku wiary: świadomego wybierania tego, co pomoże zbliżyć się do Jezusa, oraz zgody na porzucenie naturalnych oczekiwań, planów i wizji wobec bliskich nam osób. Pan Bóg oczekuje naszego współdziałania, tak jak oczekiwał tego od Maryi i św. Józefa, gdy z powodu zagrożenia życia Jezusa trzeba było wyruszyć do Egiptu.
Możemy więc prosić Maryję o pomoc w tym, aby była w nas gotowość, otwarte serce i przyzwolenie na Boże działanie, które poprzez wydarzenia będzie pogłębiało nasze zaufanie i zdanie się na Boga. Wtedy On sam będzie stawał się naszym ostatecznym, niezawodnym oparciem i będzie coraz bardziej odsłaniał przed nami swoją nieskończoną miłość.

Świadectwo nr 1

Dla mnie postawa ufności wobec Boga nie jest czymś łatwym, bo chociaż intelektualnie przyjmuję tę prawdę, że Pan Jezus wie, co jest dla mnie najlepsze, to jednak w praktyce chcę mieć pod kontrolą całe moje otoczenie, wszystkie sprawy, które dotyczą pracy, rodziny, pieniędzy, domu. Na początku naszego małżeństwa, gdy dzieci były małe, mieliśmy swój rozkład dnia, plan działania realizowany ciągle w pośpiechu, aby na koniec dnia znaleźć jeszcze czas dla siebie, gdy dzieci pójdą spać. Najtrudniej było wtedy, gdy coś burzyło ten plan – to niestety budziło niezadowolenie. Były to momenty, w których trzeba było zaufać Panu Bogu, bo nam samym brakowało sił i cierpliwości.
Będąc już dłuższy czas w we wspólnocie Ruchu Rodzin Nazaretańskich dostaliśmy od spowiednika wskazówkę, aby nasze dzieci zaakceptować, a więc przyjmować je takimi, jakie są, mieć dla nich czas na rozmowę i nie zamykać drzwi od swojego pokoju. Trochę dziwne, bo przecież wszystko, co robiliśmy, było z myślą o nich. A jednak chodziło właśnie o zaufanie Bogu, o wypuszczenie z rąk tego steru i obserwowanie, co będzie się działo.
Teraz, z perspektywy już kilkunastu lat widzę, że to był początek naszej drogi zaufania Bogu. Nasze dzieci założyły swoje rodziny, grono najbliższych powiększyło się o synowe i wnuki. Pojawił się nowy etap zaufania Panu Jezusowi, zdania się na Niego, bo nie mamy już bezpośredniego wpływu na dzieci. Teraz jednak wiem, że warto próbować zaufać. Pan Bóg daje więcej, niż mogłem to sam wymyśleć albo zaplanować. Jego Miłość ma więcej odcieni, niż mogłem sobie wyobrazić. Moja droga zdania się na Boga nadal trwa, bo jak wspomniałem na początku – nadal trudno mi wszystko całkowicie Jemu zostawić.

– Paweł

Jeśli chcesz, skorzystaj z pytań:

  1. Czy trudności w naszym małżeństwie czy rodzinie staram się widzieć jako okazję do pogłębienia zaufania do Pana Jezusa, czy są sytuacje w których szczególnie tego zaufania potrzebuję?
  2. Co przeszkadza mi w tym, aby akceptować wolę Bożą i wierzyć, że Pan Bóg zawsze daje nam to, co najlepsze?

Szansa na spotkanie

  1. W okresie do następnego spotkania postarajcie się zwracać uwagę na dobre owoce zaufania Panu Bogu i zdania się na Jego wolę, które zauważycie na co dzień w swoim życiu, w swojej rodzinie i otoczeniu – i dziękujcie za nie.
  2. Zastanówcie się i porozmawiajcie ze sobą o tym, co lub kto budzi wasz niepokój i jak wzajemnie możecie sobie pomóc w rozwijaniu większego zaufaniu do Pana Boga.
  1. Ks. Tadeusz Dajczer, Rozważania o wierze, cz.I, rozdz.3, „Zdanie się na Boga”.
nigdy nie jesteśmy sami

Spotkania cykl I

Wierzyć, aby wzrastać razem w miłości

Przepis na szczęście

Spotkania cykl II

Wzrastać razem przez życiowe próby