Prawdziwa Miłość nie zrani i nie zawiedzie

spotkanie dziesiąte, cykl I

Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.

Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawcie się jemu!

(1 P 5, 6-9)

Ks. Tadeusz Dajczer pisze, że poczucie bezpieczeństwa to podstawowy, najbardziej elementarny wymóg ludzkiej psychiki. Człowiek jest ukierunkowany na to, żeby mieć jakiś system zabezpieczeń, żeby na coś liczyć, żeby się komuś lub czemuś powierzyć. Brak poczucia bezpieczeństwa, czy to w sytuacji zagrożenia, czy zabrania nam jakiegoś oparcia, rodzi lęk. Człowiek jest ukierunkowany na szukanie poczucia bezpieczeństwa, na szukanie oparcia, co oznacza, że jest ukierunkowany na zawierzenie. Wszystkie jednak ludzkie systemy zabezpieczeń są niedoskonałe i nie mogą być doskonałe, ponieważ oparte są jedynie na naszych planach czy kalkulacjach; dlatego muszą zawodzić. Dlatego nasze zawierzenie musi być ostatecznie skierowane ku Bogu. Dojrzała wiara jest oparciem się wyłącznie na Nim. Oparcie się na Chrystusie i całkowite powierzenie się Jemu wyraża naszą pełną ufność wobec Niego.

To prawda, że potrzebujemy do życia wielu różnych rzeczy, potrzebujemy zabezpieczeń. Potrzebujemy również osób, które nas kochają, wspierają nas, na których można się oprzeć. Jednak jeśli się dobrze zastanowimy, to odkryjemy, że to wszystko daje nam Bóg i ostatecznie to On jest źródłem wszelkich zabezpieczeń. Natomiast, kiedy odsuwamy Boga na dalszy plan, albo zupełnie o Nim zapominamy i szukamy zabezpieczeń jedynie na własną rękę, to musimy mieć świadomość, że tak naprawdę do końca nigdy nie znajdziemy prawdziwego oparcia, ani w żadnej rzeczy, ani w żadnym człowieku. Bez oparcia na Bogu grozi nam, że prędzej czy później doznamy z ich strony zawodu i goryczy.

Wiara upewnia nas, że Pan Bóg, choć jest niewidoczny, nieustannie nam towarzyszy i udziela swojego wsparcia. W małżeństwie posługuje się współmałżonkiem, aby przez niego dawać nam oparcie w sferze psychicznej, fizycznej, duchowej, a także materialnej. Jednak małżonkowie, świadcząc sobie nawzajem dobro i licząc na jego odwzajemnienie, widzą nieraz, że w postawie współmałżonka jest wiele egoizmu i że nie odwzajemnia on miłości na miarę oczekiwań. Jak w takiej sytuacji nie stracić ducha? Chrześcijańscy małżonkowie powinni starać się patrzeć na siebie w sposób nadprzyrodzony, czyli odkrywać w sobie nawzajem obecność Chrystusa. Wtedy żona starałaby się uczynić ze swego życia dar dla Chrystusa o rysach twarzy męża, mąż zaś oddawałby wszystko Chrystusowi o rysach twarzy żony. W każdym geście miłości małżonkowie dostrzegaliby jednocześnie dar ze strony ukochanego człowieka, a przede wszystkim miłość Chrystusa. Taka postawa prowadziłaby ich do miłości bezinteresownej, której fundamentem jest Bóg . Nawet wtedy, gdy współmałżonek nie odwzajemni okazanej mu miłości, będziemy mogli przez wiarę oprzeć się na miłości Chrystusa, który oddał za nas swoje życie, i uzdalnia nas do miłości. Wtedy zaś, gdy współmałżonek jest miły i dobry, nie będziemy przypisywać dobra samemu tylko człowiekowi, ale przede wszystkim obecnemu w nim Chrystusowi. Z punktu widzenia wiary małżonkowie są dla siebie dobrzy dlatego, że Chrystus dał im tę łaskę, nawet jeśli nie są tego świadomi. Najpierw więc dziękujmy Bogu, który napełnia człowieka swoją miłością, a potem bliźniemu za to, że tę łaskę przyjął, że chciał być dobry i odpowiedział Bogu: „Tak, chcę pełnić Twoją wolę”.

Świadectwo nr 1

Przed laty, pracowałem na etacie technicznym w zakładzie doświadczalnym należącym do wyższej uczelni. Mój szef zachęcał mnie do zrobienia doktoratu. Nie byłem zbyt chętny, ale w końcu zdecydowałem się. Później okazało się, że to Bóg troszczył się o mnie przez mojego szefa, ponieważ zakład, w którym pracowałem zlikwidowano, a ja zostałem bez pracy. Straciłem jedyne źródło utrzymania naszej rodziny, ponieważ moja żona była w tym czasie na urlopie wychowawczym. Zostałem pozbawiony oparcia, jakim dla mnie była praca. Ta sytuacja zmusiła mnie do większej gorliwości w modlitwie. Spotykałem się także częściej z moim kierownikiem duchowym, który podtrzymywał mnie na duchu. Po pewnym czasie zaproponowano mi pracę na etacie naukowym, pod warunkiem, że sfinalizuję doktorat. Tak więc, będąc kilka miesięcy na bezrobociu, dokończyłem pisanie doktoratu i zostałem przyjęty na uczelnię. Jednak próby wiary się nie skończyły. Przewodniczący komisji, pomimo pozytywnych recenzji, robił wszystko, by nie dopuścić mnie do obrony. Ta sytuacja rzuciła mnie na kolana. Jednocześnie miałem pokusy, aby to wszystko sobie odpuścić. Mój spowiednik zachęcał mnie, bym modlił się za tę osobę, co było to dla mnie bardzo trudne. Zadawałem sobie pytanie, dlaczego Pan Bóg do tego dopuścił. Sytuacja wydawała się bez wyjścia, ale przecież Bóg może wszystko. Nieoczekiwanie powołano nową komisję i nowego przewodniczącego, który doprowadził całą sprawę do finału. Te doświadczenia pokazały mi, jak wielkim skarbem jest wiara. To dzięki niej nie załamałem się. Pan Bóg mnie wspierał przez mojego kierownika duchowego, a także przez moją żonę, która była spokojna i ufna, że Bóg zatroszczy się o nas.

– Stanisław

Jeśli chcesz, skorzystaj z pytań:

  1. Co wywołuje we mnie lęk i poczucie zagrożenia? Czy te uczucia sprawiają, że staram się bardziej zaufać Bogu, powierzając Mu wszystkie moje sprawy?
  2. W jakich sytuacjach uświadomiłam/em sobie ostatnio, że w Bogu jest moje jedyne oparcie?

Szansa na spotkanie.

Spróbujcie znaleźć 5 minut w ciągu dnia, by wspólnie odmówić jedną dziesiątkę różańca powierzając Panu Bogu przez wstawiennictwo Matki Bożej bieżące sprawy waszego małżeństwa i rodziny, szczególnie te, które wywołują w was poczucie lęku i zagrożenia.

  1. Ks. Tadeusz Dajczer. Rozważania o wierze, część I, rozdział 3, „Bóg jedynym oparciem”.

nigdy nie jesteśmy sami

Spotkania cykl I

Wierzyć, aby wzrastać razem w miłości

Przepis na szczęście

Spotkania cykl II

Wzrastać razem przez życiowe próby