Nasze życie małżeńskie i rodzinne jest na co dzień pełne zmagań i walk, i to na wielu frontach. Staramy się o pokój i zgodę w rodzinie, a gdy pojawią się napięcia – o przebaczenie i pojednanie. Codziennie podejmujemy trud, by stawiać wymagania dzieciom, zwłaszcza tym dorastającym. Zabiegamy w pocie czoła o godziwe warunki materialne i dbamy o mieszkanie. Zmagamy się na płaszczyźnie duchowej, troszcząc się o wiarę swoją i najbliższych, walcząc z narzucającym się na każdym kroku egoizmem, starając się o uczciwość w pracy i w relacjach z innymi. Próbujemy nie tracić nadziei w trudnych doświadczeniach życiowych, jak choroby, niepowodzenia, porażki.
Biblijny opis walki Izraelitów z wrogo do nich nastawionymi Amalekitami ukazuje nam prawdę, że zwyciężać można tylko wtedy, gdy współpracuje się z Bogiem i ufnie zawierza się Mu swój los. Gest wyciągniętych w modlitwie dłoni Mojżesza jest działaniem, które można nazwać środkiem ubogim – po ludzku mało znaczącym, ale z punktu widzenia wiary potężnym, bo przyzywającym interwencję samego Boga, Jego nieskończoną moc. Tak naprawdę, to nie Jozue odniósł zwycięstwo nad wrogiem, ale modlący się Mojżesz, a właściwie Bóg, który zwyciężył przez jego wiarę .
My jednak w naszych zmaganiach zazwyczaj staramy się zaradzić sytuacji czysto po ludzku i działamy sami, tak jakby Bóg nie istniał i nie opiekował się nami. Spodziewamy się co najwyżej, że będzie na nasze usługi i pomoże nam osiągnąć triumf według naszych oczekiwań. Dopiero gdy sytuacja przerasta nasze siły i stajemy bezradni, dociera do nas, że tylko On może jej zaradzić i tylko On wie, jak to uczynić. Może dlatego Bóg dopuszcza, że nam nie wychodzi, że walczymy bezskutecznie – bo dopomina się modlitwy, abyśmy zaczęli korzystać z Jego łaski. Gdy Mojżesz opuszczał ręce, Amalekici zaczynali mieć przewagę. Musiał je wyciągać ku Bogu nieustannie, choć wiązało się to z wielkim wysiłkiem.
Być może jesteśmy przekonani, że Boga należy zapraszać tylko do wielkich i ważnych spraw, a z tymi małymi i zwykłymi powinniśmy sobie radzić sami. Ale skoro małżeństwo jest sakramentem, to łaska i nadprzyrodzoność pragną wkroczyć w każdy przejaw życia rodzinnego. W Nazarecie Syn Boży był obecny we wszystkich, nawet najbanalniejszych momentach życia Świętej Rodziny. Dziś poprzez sakrament jest tak samo obecny, choć niewidzialnie, we wszystkich naszych codziennych sprawach. I właśnie w nich działa Jego boska moc. Coraz pełniejsze otwieranie się na tę moc płynącą z łaski sakramentu małżeństwa jest strategią, by zwyciężać każdego dnia.
Ewangelia ukazuje, że Jezus w swoim ziemskim życiu, choć dokonywał spektakularnych cudów, to w decydujących momentach wybierał przede wszystkim środki ubogie, pokorne, którym nie towarzyszyły znaki potęgi, ale znamię krzyża. Takie było Jego narodzenie, męka i śmierć na krzyżu, taka jest Jego obecność w Eucharystii . Swoim życiem zachęca nas, byśmy i my pokładali ufność przede wszystkim w środkach ubogich, których na pewno nie brakuje nam w codziennym życiu małżeńskim i rodzinnym.
Środkiem ubogim może być ofiarowane Bogu cierpienie czy upokorzenie, bolące kolana na modlitwie, nieznane nikomu wyrzeczenie, przekreślenie swojej woli i przyjęcie z radością woli Bożej. Kto z nas nie przeżywa chwil udręczenia czy jakichś szczególnych trudności? To są te najcenniejsze w oczach Boga środki ubogie, które przywołują Bożą moc. Są ukryte, trudno je zobaczyć, ocenić, nie zachwycają innych swoją efektownością i natychmiastową skutecznością.
Św. Maksymilian rozwinął w Niepokalanowie działalność wydawniczą na niespotykaną skalę. Ale tajemnicą jego sukcesu apostolskiego były środki ubogie. Powtarzał braciom, że jeśli ktoś z nich starałby się wykonywać swą pracę jak najlepiej i jak najdokładniej, lecz nie pochodziło by to z życia wewnętrznego, z punktu widzenia Bożych planów niewiele to pomoże . Źródłem nawrócenia i uświęcenia jest bowiem tylko łaska, a tę zdobywa się modlitwą i ofiarą. Zaś najwydajniejszym działem produkcyjnym jest zakonny szpitalik . Bracia, którzy w takim usposobieniu ducha pracują w kuchni albo sprzątają są misjonarzami na równi z tymi, którzy wyjechali na krańce świata. Ich proste zajęcia wykonywane w duchu nadprzyrodzonym nawracają i zbawiają dusze.
Patronką środków ubogich jest Matka Boża. Jej życie było pełne prostoty, pokory, modlitwy i posłuszeństwa woli Bożej. Na wszystko, co czyniła patrzyła z wiarą. Wszystko w Jej życiu było pełne Boga, przeniknięte nadprzyrodzonością. Św. Ludwik Grignion de Montfort napisał, że zwykłe prace domowe, które wykonywała, miały w oczach Boga większą wartość, niż męczeństwo i najbardziej heroiczne czyny świętych . Zapraszajmy więc nieustannie Maryję do swego życia, do najprostszych czynności i codziennych walk, byśmy dzięki Jej pomocy mogli żyć wiarą, która pozwoli Bogu zwyciężać w naszych duszach i w duszach naszych najbliższych.